wtorek, 30 sierpnia 2016

Zestaw od ♥ BEAUTY BLENDER ♥


Wszyscy je znamy i kochamy. Różowe, czarne, czerwone, białe, nude, limonkowe, a nawet szare. Małe, duże, średnie, płaskie. O czym mowa? Oczywiście o gąbkach do makijażu od Beauty Blender.
Znacie, czy nie znacie, to i tak zapraszam na moją opinię na ich temat!
Niedawno wygrałam w rozdaniu na facebooku Beautyblendera, cudowny zestaw gąbek +mydełko Solid + liner desingner.
Nie ukrywam, bardzo ucieszył mnie ten fakt, bo mój kochany gąbczasty przyjaciel zginął w tragicznym wypadku, po starciu z 30ml oleju arganowego, którego się napił. Niestety stężenie oleju w jego porach przekroczyło dopuszczalną normę i musiał zostać... wyrzucony. Miał zaledwie, 2 tygodnie.
Na nagrodę musiałam jednak poczekać, bo tak się złożyło, że akurat przyjechałam do kraju owiec i kiltów (Szkocja) i nie miałam jak jej odebrać. Więc czekała na mnie w mieszkanku w Polsce.

Kończąc ten przydługi wstęp, zacznijmy od tego, co gdzie, za ile i dlaczego tak, a nie inaczej.

Gąbki Beauty Blender różnią się kolorami, wielkościami i przeznaczeniem. Co jest istotne przy ich wyborze, czy musimy mieć je wszystkie? Nie, na pewno nie, ale... to jak z pokemonami. Chcemy zdobyć je wszystkie! ;)

W moim zestawie znalazł się klasyczny, różowy Beauty blender, który jest zarówno największą gąbką z mojej trójcy.
Jest on przeznaczony do nakładana podkładów, a jego pory, które przypominają pory na naszej skórze, mają spowodować, że podkład idealnie wtopi się w naszą cerę, a efekt będzie bardzo naturalny, nawet przy ciężkich podkładach tj. Estee Lauder Double Wear, czy Revlon Colour Stay.
Jest ona niezwykle, niezwykle, miękka i sprężysta, malowanie przy jej pomocy to czysta przyjemność. I jest warta każdej złotówki, którą musimy na nią wydać (69zł). Bo pomimo, że rynek pędzlowy zasypany jest różnymi odpowiednikami tej gąbeczki, to nie spotkałam jeszcze ŻADNEJ, która byłaby tak przyjemna w użytkowaniu.

Kolejną gąbeczką jest beauty.Blusher (59zł) i jest to szary, połowę mniejszy brat Beauty Blendera. Jest on stworzony do nakładania różu na policzki, a jego szary kolor ma idealnie odzwierciedlić to jak on będzie wyglądał na naszych policzkach. Wiecie, nabieramy róż, niby nic go nie ma na tym pędzlu, przykładamy do policzka i matrioszka gotowa, krzyk, rozpacz i niedowierzanie. Beauty Blusher ma pomóc nam uniknąć tego efektu. Niedługo przylecą do mnie moje róże w kremie, które uwielbiam stosować i na pewno przestestuję go pod tym kątem.
Póki co, sprawdza się perfekcyjnie do nakładania pudru pod oczy! :D

Na koniec najmniejsza gąbeczka MICRO MINI, która jest przeznaczona do nakładania korektora w miejscach "trudnego dostępu" np. w strefie pod oczami, przy skrzydełkach nosa. Ma nam też pomóc w precyzyjny sposób nanieść produkty na szczyt nosa, czy kości policzkowe, ułatwić precyzyjne konturowanie twarzy. Uwielbiam tę gąbeczkę do korektora pod oczami i na nos, jest bardzo precyzyjna, mocniejszy jej nacisk (przez mniejszą powierzchnię, nie materiał), korektor jest tak pięknie wtopiony, nie ma mowy o masce. Uwielbiam ją. Chociaż byłam sceptycznie nastawiona, bo co za róznica, którą gąbką wklepie korektor. Mam duże oczy, nie są głęboko osadzone, dlatego nie mam problemu z dostaniem się w te okolice. Ale jednak... Jest różnica i polecam ją wam sprawdzić!

Kolejnymi produktami, które otrzymałam to mini mydełko Solid, którego jeszcze nie miałam okazji używać, więc nie wypowiem się na jego temat, jednak słyszałam same pozytywne opinie.

No i coś, na co czaiłam się odkąd weszło na rynek. LINER DESINGNER (jesteście ciekawi testu tego produktu?). Jest to sylikonowy trójkącik, który ma za zadanie ułatwić mam malowanie idealnej jaskółki.
Na sobie, jak na sobie. Już swoje oczy znam, nie mam problemu z narysowaniem kreski, sprawnie szybko i bezboleśnie. Jednak kiedy maluję modelki, czasami w dziwnych warunkach (lekko powiedziawszy) mam problem z idealną kreską. Wychodziłam z opresji korzystając z taśmy klejącej, ale nie ukrywajmy, to nie wygląda i jakbym miała tak klientce przylepić, to byłoby mi głupio. A takie sprytne urządzenie, wygląda bardzo estetyczne i profesjonalnie.
Bardzo dobrze przyczepia się do skóry przy oku, nawet mruganie nie przeszkadza mu w pracy. A jednocześnie odklejanie go jest niewyczuwalne.
Jest to typowy gadżet. Nie ma co owijać w bawełnę. Jednak uważam, że robi robotę, ułatwia sprawę i warto zastanowić się nad jego zakupem.

Co warto dodać, to to, że wszystkie gąbeczki Beauty Blender są BEZ LATEXU, nie wydziela zapachu i jest bardzo delikatna- nie podrażnia skóry. 
Dodatkowo jej żywotność to od 3 miesięcy (taką daje gwarancje producent) do pół roku. Jednak kiedy używamy go tylko na sobie, może posłużyć jeszcze dłużej.
----------------------------------------------------------------------------------------
Macie już swojego Beauty Blendera? 

2 komentarze:

  1. Lubie BB daje świetny efekt i można dzieki niemu okiełznać trudne podkłady :)

    OdpowiedzUsuń