piątek, 27 maja 2016

ULUBIEŃCY ✿ ✿ ✿ KWIETNIA & MAJA ✿ ✿ ✿



WIOSNA! WIOSNA!
Dzień pomału staje się coraz dłuższy,  słychać warkot kosiarek do trawy i czuć jej świeżo skoszony zapach.
Kocham wiosnę, mogłaby trwać cały rok.

A jak wiosna wygląda u mnie kosmetycznie?
Przede wszystkim stawiam na rozświetlenie. Dużo rozświetlacza, korektor tylko pod oczy i punktowo. Makijaż ma być lekki, świeży i DZIEWCZĘCY.

Mój "kufer" zapełnia się coraz bardziej, a moje wymagania rosną z każdym kosmetykiem, który kupuję.
Kosmetyki z niższych półek cenowych zaczynają rozpieszczać nas jakością swoich produktów, doganiają, a czasem nawet PRZEGANIAJĄ marki SELEKTYWNE, co na pewno cieszy każdy portfel :)
Co bardzo mnie zdziwiło, większość moich ulubieńców, jest własnie z drogeryjnej półki i spisują się naprawdę- ŚWIETNIE.

Przechodząc do szczegółów.

1. ROZŚWIETLENIE. Jak już wcześniej pisałam, promienna, rześka i świetlista cera, jest dla mnie bardzo ważna w okresie wiosenno- letnim. Moja sucha skóra, wygląda jeszcze bardziej matowo i szaro w tym okresie. Dlatego zdrowy blask, jest bardzo wskazany. W tych 2 miesiącach postawiłam na 2 produkty, które pomagały mi w osiągnięciu zamierzonego efektu:

Pierwszym z nich jest rozświetlacz marki MY SECRET- face illuminator powder w odcieniu PRINCESS DREAM.
Piękna szampańsko-złota TAFLA, pozbawiona drobinek. W sposób naturalny rozświetla naszą cerę. Możemy nim STOPNIOWAĆ efekt, uzyskując efekt mokrej skóry, który jest bardzo modny w tym sezonie.
Piekielnie WYDAJNY, bo trzeba przyznać, że w kwestii tego produktu- kompletnie go sobie nie żałuję. A wciąż nie widać ubytku.
Kolejnym jego atutem jest cena- 12? 15? złotych. To nic w porównaniu za taką jakość.
Tym bardziej ucieszyłam się, że już wkrótce KULTOWY rozświetlacz będzie miał 2 młodsze siostry.
Dostaniecie go w drogeriach NATURA.

Kolejnym pudrem, jest zwykły puder prasowany z serii FREEDOM SYSTEM od INGLOTA. Ze względu na to, że tych pudrów jest naprawdę bardzo dużo, podlinkuję go wam <KLIK>.
Mój jest w kolorze 32 i jest niesamowicie jasny ( w przeciwieństwie do zdjęcia na stronie). Pięknie rozświetla mi strefę pod oczami. Dodatkowo jest jedwabiście gładki, a efekt satynowej miękkości utrzymuje się cały dzień.
Moim ulubionym sposobem nakładania pudru pod oczami jest nakładanie go zwilżoną gąbeczką BB. Dzięki czemu nie widać pudrowej warstwy, a całość jest pięknie scalona z moją twarzą.
Dostaniecie go za 25zł w sklepach i stoiskach INGLOTa.

2. Zakrywanie cieni.
Niezwykle istotne dla mnie jest to, żeby cienie pod oczami były zakryte. Jednak bardzo ciężko znaleźć mi korektor, który nie ciemniałby w kontakcie z moją skórą (niestety).
Nie nakładam podkładu, ani kremu bb, zwyczajnie nie mam takiej potrzeby, poszczęściło mi się i mam cerę pozbawioną wielu przebarwień, czy wyprysków.
Wybór korektora jest bardzo istotny, nie może być on ani za ciemny, ani za różowy, ani za pomarańczowy. Mój wybór padł więc na:
L'OREAL TRUE MATCH w kolorze 1. Piękny, żółty i jasny kolor, który świetnie radzi sobie z moim cieniami pod oczami, drobnymi niedoskonałościami. W zestawieniu z wcześniej pokazanym pudrem z INGLOTA, tworzą duet IDEALNY. 
Jest bardzo WYDAJNY i ZASTYGAJĄCY, świetnie sprawdza się jako BAZA pod cienie.
Słyszałam, że niektórym bardzo zbiera się w zmarszczkach i roluje, u mnie takie zjawiska nie występują, a produkt jest moim ulubionym od dawna. Nie przebił go nawet płynny kamuflaż od Catrice.
Koszt to ok 35zł i dostępny jest w każdej drogerii od internetowej po stacjonarną.

3. ŚWIEŻOŚĆ
Kiedy już korektorem przykryję swoje lekkie zaczerwienienia, muszę wspomóc się RÓŻEM, żeby nie wyglądać blado, anemicznie. Niestety, albo i stety, jestem bardzo, bardzo blada, dlatego róż jest u mnie bardzo wskazany.
Jak już wcześniej wspomniałam, mam cerę suchą, dlatego ostatnio często wspomagam się różami w kremie i moimi ulubionymi stały się te ze SLEEKA:


Pierwsza paleta to CALIFORNIA, w której znajdziemy 3 kremowe róże w odcieniach brzoskwiniowych:
- NEAWPORT PEACH, ciepły różowy odcień z domieszką brzoskwini z nanodrobinkami, które nieszczególnie transferują się na policzek. 
- THE SURF, bardzo naturalna i delikatna brzoskwinka. Również ma nanodrobinki. 
- OC, intensywny koral, zupełnie bez drobinek. 

Druga paletka to PINK LEMONIADE, w której znajdują się 2 róże pudrowe i jeden róż kremowy.
- ICING SUGAR- ciemniejsza siostra kultowego różu ROSE GOLDEN. 
 - MACAROON- kremowy, średnio intensywny róż. Bardzo, bardzo ładny. Bez drobinek
- ICING SUGAR Koralowy, bardzo intensywny róż z dużą ilością złotych drobinek, które jednak nie są mocno nachalne na policzku. 
Używam ich naprzemiennie, wszystko zależy od kolorów makijażu, które nakładam przed różem.
Warto przekonać się do kremowych kosmetyków, które pięknie stapiają się z resztą makijażu, są trwałe.
A taki róż, możemy użyć również jako pomadkę :)

4. MAGIA SPOJRZENIA.
I tu w zależności od dnia i nastroju... a tak szczerze, to od czasu jaki mam rano na wykonanie makijażu ;)
Raz stawiam na czarną kreskę i mocno wytuszowane rzęsy, a innym razem na ciepłe cieniowanie oka, które maksymalnie wybija tęczówkę mojego oka.
Ze względu na upały, czasem sięgające JUŻ 30 stopni, zwracam uwagę na trwałość makijażu oka, jestem też potwornym alergikiem, takim naprawdę potwornym, jestem uczulona dosłownie na wszystko co pyli. Co jest z tym związane, oczy często mi łzawią.
Nie chcę wodoodpornego tuszu, jest za ciężki na noszenie go na codzień, ale wodoOPORNY tusz, jest jak najbardziej wskazany, to samo z eyelinerem, nie może rozmazywać się, przy byle łezce!
Co stanęło na szczycie wszystkich moich wymagań?

Odżywka do rzęs EVELINE 8w1, nie powiem wam, czy działa, jako stymulant porostu rzęs, po używam serum LONG4LASHES, jednak jako baza pod tusz sprawdza się świetnie, nadając objętości i znacznie wydłużając rzęsy. Nie wpływa ona ani pozytywnie, ani negatywnie na trwałość tuszu, ale podbija jego efekt końcowy. Co bardzo mi się podoba. 

Zauważyłam jednak, że rzęsy prawie w ogóle mi nie wypadają, odkąd zaczęłam ją stosować, co niezmiernie mi się podoba :) 

TUSZ DO RZĘS LOREAL- SO CUTURE, kultowy już produkt. Tusz o sylikonowej szczoteczce i formule, która czyni cuda. Pięknie rozdzielone, wydłużone rzęsy, to marzenie KAŻDEJ kobiety, a ta mascara, zdecydowanie nam w tym pomoże.
Dodatkowo jest własnie WODOOPORNA, dzięki czemu łza, czy lekki wiosenny deszczyk jej nie straszny.
W podróży również spisuje się świetnie i kiedy przyśnie nam się w środku transportu, nie obudzimy się z efektem pandy.

EYELINER MAYBELLINE- żelowy, cudowna miękka formuła, z lekkością rozprowadza się po powiece, tworząc równą i gładką linię przy rzęsach. Intensywna czerń i przyjemna trwałość, którą łato usunąć mleczkiem, czy płynem micelarnym, ale już nie tak łatwo rozetrzeć ręką. Świetny kosmetyk, dla początkujących przy rysowaniu kresek. Przecież tak bardzo istotne jest dopasowanie pędzelka, którym będzie najłatwiej nam rysować, a eyeliner w słoiczku do niczego nas nie zobowiązuje i same możemy zdecydować jakim pędzelkiem będziemy dzisiaj manewrować.

PALETA CIENI ZOEVA COCOA BLEND- moja ukochana paleta, która jest dla mnie bliska ideałowi. Cudowna konsystencja i pigmentacja cieni sprawia, że chce się nią malować i malować, i malować, dokładać, dokładać, i dokładać.
Zawiera 10 odcieni z których 5 jest matowych (w tym jeden mat z drobinkami) oraz 5 cieni metalicznych.
Możemy nią stworzyć dziesiątki różnych kombinacji, od makijażu prostego, dziennego, po skomplikowany i nasycony makijaż wieczorowy.
Cienie nie wymagają super bazy, bo same w sobie, doskonale przyczepiają się do powieki, doskonale rozcierając się i łącząc- korektor wystarczy :)
Pigment w ciągu dnia nie blaknie i nie tworzy nieestetycznych plam, co jest dla mnie wielkim atutem.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I to już wszyscy moi ulubieńcy.
Używałyście już, któregoś z wymienionych kosmetyków? Jak sprawował się u was?
Koniecznie podzielcie się swoimi, co wyjątkowo skradło waszą kosmetyczkę, w ubiegłym miesiącu? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz