Kłaniam się jedną nóżka.
Jestem Marta, mam obsesje na punkcie POSIADANIA kosmetyków (połowy nawet nie otworzyłam).
Ciągle się uczę, podglądam i ćwiczę. Lubię to.
Mam w sobie dużo pokory, wiec jeśli powiesz mi, że można coś zrobić lepiej, to proszę, mów, krzycz, piszcz i pisz!
Więcej o mnie znajdziecie na PHOTOBLOGU.
Prywatę znajdziecie na INSTAGRAMIE @marta.krzymowska
A teraz... Do rzeczy Panie i mam nadzieję Panowie.
Inglota kocham, czasami mniej, czasami bardziej. Ale zawsze.
Najczęściej romansuje z ich pudrami i cieniami. Jednak niedawno nawiązałam nową relację z tuszem do rzęs- Inglot perfect length & define mascara
IIII.... Nie zachwycił mnie. Mam go od miesiąca i nic się nie zmieniło jeżeli chodzi o jego działanie. Jak powszechnie wiadomo, niektóre tusze, potrzebują trochę czasu.
-Ma bardzo fajną szczoteczkę- grzebień. Ktora ma rozdzielać rzęsy. Może nie skleja specjalnie, bo jest niesamowicie suchy (ale o tym za chwilę), ale, czy szczególnie rozdziela? Nieee, raczej nie.
Dalej
- Jak wcześniej wspomniałam jest niesamowicie suchy,zastyga w mgnieniu oka, nałożenie drugiej warstwy jest trudne i źle wygląda.
- nie pogrubia nic a nic... ale ok, w końcu jest wydłużający
- nie wydłuża, wiec jest do niczego.
Powiem wam, że... na moich rzęsach, ten tusz zupełnie się nie spisał. Ale będzie świetny dla
osób, o gęstych, długich rzęsach. Bo jak zauważyłam, u takich dziewczyn, ten tusz jest idealny.
Efekt 2 warstw |
jaki piękny nagłówek :D!
OdpowiedzUsuńDzieło kochanej anemay :D
UsuńLeee jakie dziadostwo:/
OdpowiedzUsuńDla mnie dziad, ale widziałam jakie cuda czyni u tych co i tak już maja wachlarze ;(
Usuńu mnie pewnie wypadłby tak samo słabo jak u Ciebie :<
UsuńDobry początek ! :D
OdpowiedzUsuńA tusz rzeczywiście kiepski
http://goldshinebeauty.blogspot.com/